sobota, 19 kwietnia 2014

Od Samanthy: Zadanie 7



Moi rodzice prowadzą hodowlę koni fryzyjskich. Właśnie miała się oźrebić jedna z najlepszych klaczy w naszej stajni. Przyszła mama miała na imię Dragona. Była pokryta ogierem , którego trzeba było sprowadzać aż z Hiszpanii.

W dniu porodu siedziałam z nią w boksie. Dragona urodziła bliźniaki. Ogierka- Demona vel Aresa i klaczkę- Divę el Grację .

Młody samczyk był silny i kilka minut po urodzeniu wstał. Niestety, mała Diva nie miała tyle siły co brat i nie mogła się podnieść dobre pół godziny. Nie mogliśmy dłużej czekać. Mama przygotowała dla niej mleko w butelce ze smoczkiem. Bardzo niechętnie piła. Całą noc spędziliśmy przy źrebakach i Dragonie.

Klacz była wspaniałą matką. Opiekowała się dwoma źrebakami jednocześnie i nie spuszczała z oka ani na chwilę .

Wraz z wiekiem Diva miała większe problemy. Dużo chorowała i nie nadawała się do sportu. Demon bardzo kochał swoją siostrę. Nie pozwalał żadnemu innemu koniu do niej podejść. Pewnego dnia , rodzice podjeli decyzję o oddaniu chorej klaczki do specjalnego ośrodka.

Od tamtej pory Diva ma się znacznie lepiej. Jednak " W Demonie coś pękło" . Stał się agresywny i nie chciał współpracować. Jego zachowanie doprowadziło do tego , że chcieli go uśpić. Nie pozwoliłam na to . Trenowałam z nim , aż w końcu udało mi się dotrzeć do jakiegoś punktu i zatrzeć tęsknotę.

W końcu miałam dostać swojego własnego konia. Była to nowo zakupiona klacz: Cassie. Jest bardzo śliczna i spokojna. Szło mi z nią naprawdę bardzo dobrze. Rodzice uznali , że jesteśmy dla siebie stworzone. Mój brat dostał Demona. Potrafi się obchodzić z końmi , ale z tym ogierem nie łatwo sobie było poradzić. Doszło do tego , że nawet nie mógł go wyprowadzić z boksu.

Mama pewnego dnia zaproponowała zamianę koni. Udało się. Cassie się nie zmieniła , a Demon wręcz przeciwnie. Od tamtego momentu , ogier jest moim koniem .

piątek, 18 kwietnia 2014

Ogłoszenie Parafialne I

(Administrator) Soraya jest tymczasowo (ale długoczasowo) niedostępna, gdyż robi sobie urlop. Za to (Administrator) David popsuł (przepraszam Davidku, tak, to nie ty xP) komputer i też go nie ma. Opowiadania i wszystko inne proszę wysyłać do Samanthy lub Katherine/Jasmine. :D

Do Samanthy można pisać też na Howrse.pl. Jest tam pod loginem   Zimer   . :)


To nie nasza wina, że Nas nie ma :P

~~~~~~~~~~

Byłabym Wam niezmiernie, niezwykle, niesamowicie wdzięczna gdybyście wpisywali w komentarzach co chcielibyście zobaczyć w następnym ogłoszeniu.

Przemyślę każdą Waszą prośbę...
~~~~~~~~~~

Przypominam, że są sklepy i ogłoszenia, w których można coś kupić/sprzedać. Z ogłoszeń pieniądze czerpiecie Wy, ale ze sklepów... Akademia. Chcemy się wzbogacać!



No i chcę, że te dwie moderatorki miały co robić... :D


~~~~~~~~~~


Oznajmię też, że w naszej Akademii mogą urodzić się źrebaczki. Wiem, że na razie mamy mało koników i nie bardzo da się, żeby były rasowe, ale tak po prostu mówię. Żebym miała co napisać. Więc, chcemy źrebaka!



Jaki sweeet...! <3

~~~~~~~~~~

I jeszcze małe pytanko. Podobają się Wam takie gify, czy nie? Bo nie wiem czy robić, ale dla mnie są całkiem fajne... :D


Jaka ja zadowolona...

~~~~~~~~~~

No to nadchodzi koniec. Powiem jeszcze, że takie ''Ogłoszenia Parafialne'' mogę robić tylko ja - Soraya. Jeśli inni Admini chcą robić coś podobnego, ogłoszenie dla nich: Możecie, nawet taki sam wygląd że niby notatka i gif ale inna nazwa! xD
To papa!

Od Alexandry, C.D.: Co dalej?

Gdy podniosłam sprzęt z podłogi nie wiedziałam czy się odezwać czy po prostu odejść. Lecz fakt, że uwielbiam poznawać nowych ludzi więc zdobyłam się na odwagę i powiedziałam.

-Jestem Alexandra, ale mów mi Alex- Dodałam szybko i lekko się uśmiechnęłam
-A ja Lucas- Dodał chłopak
- Gdzie idziesz ? - zapytałam z ciekawością
- Do Whisky – dodał Lucas
-To twoja klacz ? – zapytałam nie co zmieszana
- Tak – odparł chłopak
- A wiesz co, bo ja jadę w teren i tak sobie pomyślałam, że …. może …yhmmm… może byś chciał pojechać ze mną .. ? – Zapytała


~~~~~~~~~~

<Lucas pojedziesz z Alex ?>

Od Lucas'a: Zadanie 7

Kilka lat temu kiedy byłem w ostatniej klasie gimnazjum zdechł nasz stary koń Fokus. Nie ukrywam faktu iż z tego powodu było mi bardzo przykro ponieważ byłem z nim bardzo związany. Był z nami od źrebaka i to był pierwszy koń, na którym uczyłem się jeździć. Bardzo do siebie pasowaliśmy.
Podejrzewam, że jeszcze by żył gdyby nie nasz pijany w cztery dupy sąsiad nie zburzył jego stajni wjeżdżając w nią swoim samochodem.
Nienawidzę tamtego gościa tak samo jak Anastasia - moja siostra.

Byłem pewien, że chciałem mieć kolejnego konia ponieważ jeździectwo to było to czym zajmowałem się od małego. Wiedziałem też, że chciałem kolejnego Araba, ponieważ wyścigi to dyscyplina, w której odnalazłem się najbardziej.

Pojechaliśmy do państwa Mish'ów, którzy od lat zajmowali się hodowlą Koni tej rasy i to od nich nabyliśmy Fokusa. Sprowadzali oni bowiem je od swojej córki z Półwyspu Arabskiego.

Cieszyli się z powodu naszej wizyty i zaprowadzili do swojej wielkiej, luksusowej stajni. Razem z Aną rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu i naszą uwagę przykuła młoda klaczka, która była piękną przedstawicielką tej rasy. Była bardzo przyjazna i od razu do nas podeszła. Była bardzo zwinna i energiczna, dlatego sądziłem iż będzie idealna do wyścigów.

Wtedy dołączyli do nas właściciele i mama.
- I jak ? Widzę, że mała Whisky przypadła Wam do gustu. - stwierdziła starsza pani.
Gdy usłyszałem jej imię od razu się zakochałem i nie chciałem innego konia.
- Mamooo... - zaczęła moja siostra, a ton jej głosu nie znaczył nic dobrego. - Też mogę wybrać sobie konika ?
- Oh... Kochanie.
- MAMO!
- Uważam, że jeden koń dla Was wystarczy, a poza tym kochanie ty ledwo co zajmujesz się swoim króliczkiem.
- Ale ja też chcę jeździć.!
- To będziesz dosiadała Whisky.- mówiła opanowana matka, a ja doskonale wiedziałem, że ma racje ponieważ Ana była bardzo nieodpowiedzialna.
Niezadowolona siostrzyczka wyszła oburzona ze stajni, a ja aby sprawdzić czy na pewno będziemy do siebie pasować wybrałem się na przejażdżkę z Whisky.
Jeździło nam się super. Miała w sobie taki potencjał i była bardzo grzeczna.
Wróciłem na miejsce i podniesione kciuki ze strony mojej matki oznaczały że klaczka wraca z nami!

Od Katherine: Zadanie 7

Leżałam na łóżku, przeglądając stare zdjęcia.

Na jednym z nich zobaczyłam młodą Dolce, jeszcze wychudzoną i marną. To dlatego klacz jest taka agresywna - poprzedni właściciele strasznie się nad nią znęcali.

Była niemal martwa, gdy ją odnalazłam. Na szczęście uparłam się, żeby się nią zaopiekować pomimo niechęci mojej mamy.

Pamiętam tamten dzień. Zgubiłam się z przyjaciółmi, gdy jechaliśmy samochodem do Włoch. Chcieliśmy zapytać kogoś o drogę, i zauważyliśmy małą chatkę ze stajnią. Oni zaczekali, próbując złapać zasięg, a ja wraz z Shayem poszliśmy do owego domu.

Wyszedł z niego mężczyzna w podeszłym wieku. Zgorzkniały starzec kazał nam się wynosić, bo mu trawnik niszczymy, po czym jego żona zaczęła nas ganiać z patelnią.

Poszłam na tyły domu, w poszukiwaniu innego budynku. Okazało się, że żyją w osamotnieniu. Dopiero wtedy zauważyłam zmarniałego konia.

Po mimo ostrzeżeń Shaya, wykradłam go po kryjomu. Już wtedy klacz nie dawała się dotknąć.

Adele, czyli moja przyjaciółka, złapała zasięg i znaleźliśmy drogę.

Od tamtego dnia minęło sporo czasu, nim udało mi się przekonać rodziców do zdziczałej klaczy. Ale jednak mi się udało - mam swoją Dolce Vitę.

Westchnęłam cicho i odłożyłam zdjęcia, po czym szybko zasnęłam ze zmęczenia.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Od Lucasa, C.D.: Co dalej?

Dzisiejszy dzień był naprawdę zwariowany. Siostra i mama doprowadzały mnie do szału... dosłownie.

Jeszcze zderzyłem się z kimś, bo byłem pogrążony w swoich myślach... no cudownie... nie powinienem do tego dopuścić.

- Nie, nic. Przepraszam... - Spojrzałem na dziewczynę. - A Tobie ?

Wstałem i się ogarnąłem po czym lekko się uśmiechnąłem.


~~~~~~~~~~

< Alex ? >

Od Leny, C.D.: Takie małe ćwiczenia...

Właśnie byłam na spacerze kiedy dostrzegłam jak jakiś nienormalny ziomek ujeżdża konia w bardzo niebezpieczny sposób. Uśmiechnęłam się, ale moja wyobraźnia podsunęła mi naprawdę nieprzyjemne scenariusze i mimo wszystko krzyknęłam w jego stronę, a on nazwał to "zwykłymi ćwiczeniami".

Przeszłam przed drzewa i wtedy uważnie im się przyjrzałam. Byli ze sobą bardzo zgrani co miło mnie zaskoczyło.

- Jesteś bardzo nieodpowiedzialny! - rzuciłam surowym tonem, który kiepsko mi wyszedł, bo zaczęłam się śmiać.

Kiedy chłopak zeskoczył z konia i z gracją się ukłonił. Przerzuciłam oczami i się uśmiechnęłam.

- Oh... - westchnął i podał mi dłoń - David Kajetan Smith. Miło mi panią poznać.

Przedstawił się bardzo oficjalnie lekko rozbawionym tonem.

- Mnie również miło pana poznać. Lena Megan Craven.

Puściłam oczko i nie wiem dlaczego, ale oboje zaczęliśmy się śmiać.

~~~~~~~~~~

< Kajetanie? :3 >