Zwiedzałyśmy piękne tereny akademii. Po spacerku, trzeba było rozsiodłać konie. Sorai udało się namówić stajennego, żeby Parkiet stał w boksie koło Demona. Mój koń i luzytan bardzo się polubili. Koń Sorai co chwilę sprawdzał, czy Demoniczny jeszcze tam jest i zaglądał do niego. Czasem, gdy oboje chcieli siebie zobaczyć stukali się nosami.
Wyglądało to niezwykle słodko, ale musiałyśmy iść na stołówkę coś zjeść.
- Przyniosę Wam jakiegoś owocka. - Powiedziała dziewczyna i poklepała konie na pożegnanie.
Też pożegnałam się z końmi i ruszyłam za nią. Dziś na obiad były do wyboru: Brokuły w sosie serowym z makaronem lub zupa pomidorowa.
Ja wybrałam warzywa. Usiadłyśmy przy oknie i obserwowałyśmy czyjąś jazdę. Między kęsami rozmawiałyśmy:
- Sam, wybierzemy się jutro gdzieś na koniach?
- Wiesz... Wolałabym poćwiczyć na ujeżdżalni.
- Nie ma sprawy. To ja też poćwiczę i innym razem pojedziemy w teren.
- Potem pogadamy, zupa Ci stygnie.
Gdy zjadłyśmy główne danie, poszłyśmy po deser - Czyli smażone lody. Nie minęło dużo czasu a przysmaki zniknęły z talerzy.
Wyszłyśmy ze stołówki i poszłyśmy do stajni. Tam zobaczyłam stajennego, który podał mi kartę w której była wyznaczona dieta dla Demona. Ja stałam mocno zdziwiona, a Soraya dawała gruszki ogierom . W końcu oddałam kartę pracownikowi stajni, a ten poszedł do paszarni. Po chwili przyniósł dwa wielkie kubły z jedzeniem dla koni. Całe jedno wiadro wsypał Demonowi , a drugie Parkietowi.
- Sorayo, nie przeszkadzajmy im. Niech one zjedzą, a my choćmy do pokoju. Pokażesz mi swoje rysunki, a ja postaram się wygrzebać dla Ciebie moje mazaje.
Kiwnęła głową i obie poszłyśmy do pokoju. Wyciągnęłam z walizki stary album w którym były moje rysunki , kawałek grzywy Demona, jego zdjęcia i inne przedmioty z życia mojego i Demona vel Ares'a.
Sorai bardzo się podobał ten album. Gdy tylko dałam jej na kolana by obejrzała i chciałam przewrócić stronę do rysunków mówiła: "Czekaj, Czekaj, Czekaj, Czekaj!", "Już, chwilę, oglądam!", "Za chwilę przewrócisz, daj mi obejrzeć!".
W końcu doszłyśmy do rysunków. Były tam tylko 3 rysunki:
Soraya szczegółowo oglądała każdy obrazek. Potem pokazała swoje dzieła. Były piękne. Każdy ruch był uchwycony za pomocą ołówka, pędzla, pastela i kredek. Jej rysunki były przeróżne. Od małych źrebaków brykających na padoku z mamusiami, po walki dzikich ogierów. Gdy chciała odłożyć album, odkleiła się pierwsza strona od okładki i wyleciało zdjęcie... O to się najbardziej bałam. Wypadło to zdjęcie Demona, na którym ma swoje rozety na szyi. Wszystkie wygrane na wystawach. Nie wiedziałam, czy taka umiejętność jest pożądana, więc szybko włożyłam z powrotem to zdjęcie.
~~~~~~~~~~
< Długie czy za krótkie Sorayo ? :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz