środa, 16 kwietnia 2014

Od Samanthy, C.D.: Nowa w Akademii

Przejażdżka z Sorayą dała mi bardzo dużo radości. Dowiedziałam się , że bardzo ładnie rysuję. Obiecałam jej, że pokaże moje prace. Nie są tak świetne jak jej, ale obietnicy muszę dotrzymać.

Zwiedzałyśmy piękne tereny akademii. Po spacerku, trzeba było rozsiodłać konie. Sorai udało się namówić stajennego, żeby Parkiet stał w boksie koło Demona. Mój koń i luzytan bardzo się polubili. Koń Sorai co chwilę sprawdzał, czy Demoniczny jeszcze tam jest i zaglądał do niego. Czasem,  gdy oboje chcieli siebie zobaczyć stukali się nosami.

Wyglądało to niezwykle słodko, ale musiałyśmy iść na stołówkę coś zjeść.

- Przyniosę Wam jakiegoś owocka. - Powiedziała dziewczyna i poklepała konie na pożegnanie.

Też pożegnałam się z końmi i ruszyłam za nią. Dziś na obiad były do wyboru: Brokuły w sosie serowym z makaronem lub zupa pomidorowa.
Ja wybrałam warzywa. Usiadłyśmy przy oknie i obserwowałyśmy czyjąś jazdę. Między kęsami rozmawiałyśmy:

- Sam, wybierzemy się jutro gdzieś na koniach?
- Wiesz... Wolałabym poćwiczyć na ujeżdżalni.
- Nie ma sprawy. To ja też poćwiczę i innym razem pojedziemy w teren.
- Potem pogadamy, zupa Ci stygnie.

Gdy zjadłyśmy główne danie, poszłyśmy po deser - Czyli smażone lody. Nie minęło dużo czasu a przysmaki zniknęły z talerzy.

Wyszłyśmy ze stołówki i poszłyśmy do stajni. Tam zobaczyłam stajennego, który podał mi kartę w której była wyznaczona dieta dla Demona. Ja stałam mocno zdziwiona, a Soraya dawała gruszki ogierom . W końcu oddałam kartę pracownikowi stajni, a ten poszedł do paszarni. Po chwili przyniósł dwa wielkie kubły z jedzeniem dla koni. Całe jedno wiadro wsypał Demonowi , a drugie Parkietowi.

- Sorayo, nie przeszkadzajmy im. Niech one zjedzą, a my choćmy do pokoju. Pokażesz mi swoje rysunki, a ja postaram się wygrzebać dla Ciebie moje mazaje.

Kiwnęła głową i obie poszłyśmy do pokoju. Wyciągnęłam z walizki stary album w którym były moje rysunki , kawałek grzywy Demona, jego zdjęcia i inne przedmioty z życia mojego i Demona vel Ares'a.

Sorai bardzo się podobał ten album. Gdy tylko dałam jej na kolana by obejrzała i chciałam przewrócić stronę do rysunków mówiła: "Czekaj, Czekaj, Czekaj, Czekaj!", "Już, chwilę, oglądam!", "Za chwilę przewrócisz, daj mi obejrzeć!".
W końcu doszłyśmy do rysunków. Były tam tylko 3 rysunki:



 Soraya szczegółowo oglądała każdy obrazek. Potem pokazała swoje dzieła. Były piękne. Każdy ruch był uchwycony za pomocą ołówka, pędzla, pastela i kredek. Jej rysunki były przeróżne. Od małych źrebaków brykających na padoku z mamusiami, po walki dzikich ogierów. Gdy chciała odłożyć album, odkleiła się pierwsza strona od okładki i wyleciało zdjęcie... O to się najbardziej bałam. Wypadło to zdjęcie Demona, na którym ma swoje rozety na szyi. Wszystkie wygrane na wystawach. Nie wiedziałam, czy taka umiejętność jest pożądana, więc szybko włożyłam z powrotem to zdjęcie. 


Soraia była zdziwiona tym moim zachowaniem. Zaproponowała, abyśmy poszły do stajni. Konie powinny już zjeść 2 godziny temu.

~~~~~~~~~~

< Długie czy za krótkie Sorayo ? :D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz