Moi rodzice prowadzą hodowlę koni fryzyjskich. Właśnie miała się oźrebić jedna z najlepszych klaczy w naszej stajni. Przyszła mama miała na imię Dragona. Była pokryta ogierem , którego trzeba było sprowadzać aż z Hiszpanii.
W dniu porodu siedziałam z nią w boksie. Dragona urodziła bliźniaki. Ogierka- Demona vel Aresa i klaczkę- Divę el Grację .
Młody samczyk był silny i kilka minut po urodzeniu wstał. Niestety, mała Diva nie miała tyle siły co brat i nie mogła się podnieść dobre pół godziny. Nie mogliśmy dłużej czekać. Mama przygotowała dla niej mleko w butelce ze smoczkiem. Bardzo niechętnie piła. Całą noc spędziliśmy przy źrebakach i Dragonie.
Klacz była wspaniałą matką. Opiekowała się dwoma źrebakami jednocześnie i nie spuszczała z oka ani na chwilę .
Wraz z wiekiem Diva miała większe problemy. Dużo chorowała i nie nadawała się do sportu. Demon bardzo kochał swoją siostrę. Nie pozwalał żadnemu innemu koniu do niej podejść. Pewnego dnia , rodzice podjeli decyzję o oddaniu chorej klaczki do specjalnego ośrodka.
Od tamtej pory Diva ma się znacznie lepiej. Jednak " W Demonie coś pękło" . Stał się agresywny i nie chciał współpracować. Jego zachowanie doprowadziło do tego , że chcieli go uśpić. Nie pozwoliłam na to . Trenowałam z nim , aż w końcu udało mi się dotrzeć do jakiegoś punktu i zatrzeć tęsknotę.
W końcu miałam dostać swojego własnego konia. Była to nowo zakupiona klacz: Cassie. Jest bardzo śliczna i spokojna. Szło mi z nią naprawdę bardzo dobrze. Rodzice uznali , że jesteśmy dla siebie stworzone. Mój brat dostał Demona. Potrafi się obchodzić z końmi , ale z tym ogierem nie łatwo sobie było poradzić. Doszło do tego , że nawet nie mógł go wyprowadzić z boksu.
Mama pewnego dnia zaproponowała zamianę koni. Udało się. Cassie się nie zmieniła , a Demon wręcz przeciwnie. Od tamtego momentu , ogier jest moim koniem .